niedziela, 14 lipca 2013

Hejooo! :)

Hej!

Jestem Domi i kocham pisać, wymyślać postacie i opowieści.

Chciałabym kogoś zainteresować moimi opowieściami, a więc...




Prolog

Słychać zewsząd krzyki ludzi. Jest zimno. Jej oczy same się zamykają. Przeszywa ją przerażający ból z gardła. Ktoś trzyma ją i biegnie ile sił w nogach. Prędkość z jaką pokonują ulice jest niewyobrażalnie szybka.  Jej twarz na chwile odwraca się w jego stronę. Jego mina jest zawzięta.  Czuje jak krew powoli z niej ulatuje. Jakby coś dziwnego działo się z jej ciałem. Myśli przepełnia strach i niewiedza. Wreszcie docierają do jakiś drzwi. Kobieta, która w nich staje ma zatroskaną minę i czym prędzej pomaga wnieść ranną do pokoju. 

-Laura! Nie wiem co się stało.- powtarza mężczyzna do kobiety.- Tak ją znalazłem, ludzie wszystko widzieli.

Zrozpaczona kobieta biegnie do kredensu, na którym stoją fiolki różnych kolorów. Bierze przeźroczystą i czarną. Pokazuje mężczyźnie gdzie położyć  dziewczynę. Klęka przy niej i otwiera przeźroczystą fiolkę.

-Córeczko-mówi- trochę cię to zaboli, ale potem nic nie będziesz czuła.

Przykłada otwór fiolki do jej rany. Dziewczyna zaczyna krzyczeć. Jasny dym wypełnia ranę dziewczyny i bardzo powoli odbudowuje jej uszkodzone tkanki.  Kobieta sięga po czarną fiolkę. Mężczyzna się wzdryga i pyta cicho żony.

-Czy to na pewno potrzebne?

-Niestety.- kiwa głową kobieta i wlewa ciemny płyn do ust rannej.

-Mamy jakieś dwie minuty aby ją ukryć.- mówi mężczyzna podchodząc do drzwi.- Słyszę ich. Są niedaleko.

Małżeństwo podnosi córkę. Jej głowa bezwładnie opada. Szepcze tylko:

-Mamo, mamusiu. Co się dzieje?

-Kochanie-matka próbuje uspokoić córkę.- my z tatą musimy iść. Przyjdą po nas ludzie, a ty wtedy musisz siedzieć cichutko.

Para wkłada dziewczynkę do schowka pod schodami.

Mężczyzna głaszcze ją po głowie.

-Pamiętaj, jest rok 1940. Jesteśmy w Polsce. Ty nazywasz się Neliner Kandler. Przyjdzie po ciebie Roksana. Twoja ciocia. Ona cię zabierze w bezpieczne miejsce.

-I pamiętaj Neli.- mama tuli ją mocno.- Kochamy cię najbardziej na świecie i pamiętaj, że zawsze będziemy przy tobie, nawet jeżeli ty nie będziesz nas widzieć, słyszeć ani czuć.

-Dobrze mamusiu… W takim razie do…do kiedyś.- szepcze słabo Neliner.

Jej rodzice uśmiechają się ponuro.

-Tak, do kiedyś, kochanie. –szepcze smutno matka.

Ojciec jeszcze raz przytula córkę i dodaje prawie niesłyszalnie:

-Jeżeli kiedyś… oznacza nigdy.

Razem z żoną zmykają wieko schowka. Rozlega się przeraźliwy łomot. Neliner patrzy przez malutką szparę co dzieje się z jej rodzicami. Do domu wpadają zastępy ludzi, którzy porywają jej matkę i zaplątują w łańcuchy, a potem jej ojca. Szybko wyprowadzają ich przy falach okrzyków. Oczy dziewczyny zamykają się. Jednak Neli czuje się coraz silniejsza. Półprzytomnym wzrokiem rozgląda się po schowku. Choć jest ciemno, dostrzega wszystko, prawie jak w dzień. Widzi każdą niteczkę pajęczyny. Słyszy każdą spadającą krople z niedokręconego kranu. Jej oczy zamykają się. Widzi ukajającą ciemność. Jej myśli przepełniają dwa słowa „śmierć i wieczność”. Powoli zasypia, a jej duszę zaczyna już na zawsze spowijać ciemno

2 komentarze:

  1. Ale zarąbisty tekst - pisz dalej, nie mogę się już doczekać

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na drugi rozdział mojego opowiadania. Fabuła się rozkręca. www.mallory.blogujaca.pl Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń