Sprzątanie – dlaczego go nie lubię
ale dlaczego zacznę je wykonywać
Sprzątanie
jest czynnością nudną. To jest jeden z powodów, dla których jej nie lubię. Jest
bardzo monotonna i męcząca. W dodatku nazwę ją „Syzyfową pracą”, gdyż po każdym
sprzątaniu i tak za 3 dni trzeba zrobić to samo.
Rzekłabym,
że jest to wysublimowane zajęcie, ale nie pozbawione sztampy. Porządek to rzecz
niemal święta. Pomaga utrzymać wewnętrzny spokój ducha. Dzięki niemu
(porządkowi) czujemy się bardziej oswojeni z daną przestrzenią. Jak mawiał
pewien grecki filozof: „Porządek to stan umowny. Najważniejsze, aby jego
właściciele czuli się w nim jak w swojej małej Arkadii”.
I
mój pokój, to taka mała Arkadia. Tajemnicza, zapomniana, zakurzona. Jednym
słowem – egzotyczna. Jest to Moja mała kraina. Biurko to królestwo odcisków
herbacianych. Na biurku znajduje się również Królestwo Cienia – magnetofon, pod
którym wredne roztocza knują, jak zapanować nad Królestwem paprochów – podłogą.
Czasami wydaje mi się, że te małe drobinki zbierają się w wojsko i legionami walczą
z roztoczami. Na te wszystkie kłótnie między nimfami z herbacianych odcisków,
legionami paprochów i piechotą roztoczy spokojnie patrzą – spod szafek –
podziemia, najgorsze typy. Są to porzucone rzeczy: ołówki, które spadły tam
podczas zabawy z kotem, karty do gry i wiele, wiele innych. A stary, zakurzony
globus tylko czasem wzdycha, kiedy ja bezczelnie psuję te piękne walki o honor
zajmując się konserwacją powierzchni płaskich. Czasami po prostu szkoda mi jest
psuć tego nastroju. Słowniki ortograficzne – jako wielkie księgi skrywające w
sobie tyle zagadek życia czasem prawie płaczą nad losem roztoczy bezwzględnie
zabijanych „sidoluxem”. Mam wtedy wielkie wyrzuty sumienia.
Trzeba
jednak przyznać, że od czasu do czasu jest wskazane czasami posprzątać lub
powycierać kurze. Jak powiedziała bowiem Wisława Szymborska „Po każdej wojnie
trzeba posprzątać ”. Opinio communis jest takie, że trzeba sprzątać zawsze i
każdy napotkany brud. JA jednak widzę w tym coś więcej. Ta różnica między moją
wizją świata a większości ludzi jest jak …… między optymistą, widzącym
światełko w tunelu a maszynistą widzącym zwykłego wariata na torach.
Tak
więc, moim zdaniem, nieporządek to jeden z trybów życia istot, nie tyle
„fantastycznych”, co niewidzialnych dla oczu.
Wracając
jednak do kwestii tego, że trzeba sprzątać. Bardzo mnie denerwują w nim
niektóre czynności. Dajmy na to – ścieranie kurzy. Każą mi posprzątać, tak? No
to odkurzam, ścieram kurze, układam rzeczy i co? Mama woła: „A ścierałaś
kurze?” No to co mam odpowiedzieć? Nic nie mówię, bo jak powiem, że „tak” to
mam sprawdzi i będzie jakaś draka, bo na pewno znajdzie coś, czego zapomniałam
odkurzyć. Jak powiem nie „nie”, to też będzie awantura, że „nie myślę i w
ogóle”. No i co ja mam wtedy zrobić? Ścieram kurze jeszcze raz – nie cierpię
tego.
Jednak
muszę to robić. Na pewno nie dlatego, że taka jest moja wola, raczej ze
strachu.
Ostatnio
jednak miałam sen. Sen? Nie, raczej koszmar:
Była ciemna, zimna noc. Nie
wiedziałam, gdzie jestem. Dopiero po chwili zauważyłam moje łóżko. Było całe
pokryte kurzem. Dało się słyszeć ciche szepty. Dochodziły one z mojej pościeli.
Nie widziałam tam nic, ale poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Podłoga zaczęła
się ruszać – dosłownie. Małe drobinki zaczęły mnie obłazić ze wszystkich stron.
Zaaczepiły się o spodnie i wspinały w górę. Roztocza z łóżka rzuciły się, aby
im pomóc. Zawsze delikatne i spokojne nimfy herbaciane złapały mnie za włosy,
herbacianymi dłońmi. Zapomniane rzeczy wypełzły spod szafek i zaczęły mnie
ściągać w dół. Słowniki otworzyły się, wysypując na mnie dodatkową porcję
kurzu. Tylko globus nadal stał na swoim miejscu, spokojnie obserwują mój
upadek.
Tego
snu nie zapomnę do końca życia. Jest to też odpowiedź, dlaczego zacznę
sprzątać. Będę w każdym razie robić to o wiele systematyczniej. Dzięki temu na
pewno będzie mi łatwiej skoncentrować się na dalszej pracy. Będzie to też dla
mnie ćwiczenie cierpliwości. Jednak zawsze będę się trzymała tezy, „iż porządek
to rzecz umowna”. Tego nie da się zmienić. Zacznę niszczyć królestwo cienia,
paprochów i tym podobne. Moje „stare, zakurzone, zapomniane księgi” znów staną
się zwykłymi słownikami. Będzie mi ogromnie żal zniszczyć herbaciane nimfy, ale
wierzę, że to wszystko ma służyć mojemu dobru. Przywrócę harmonię ducha
zabijając, kute na cztery nogi, roztocz. Będą padać jak muchy, zabijane
„sidoluxem”.
I
tak oto wyjaśniłam, dlaczego nie sprzątam w moim pokoju i dlaczego zacznę to
robić. W skrócie: przywrócę harmonię ducha starając się dbać o moje otoczenie.
Dobre :)
OdpowiedzUsuń