-Jaka
zagadka?- zdziwili się.
-No wiecie
co? Myślicie, że księżniczka tak od czapy zostawiłaby mojemu pradziadkowi
wskazówkę gdzie jest zaginione królestwo?
-Jaka
księżniczka?- zdziwili się po raz drugi.
-Co? Nie!-
joker zaczął się dziwnie denerwować. – Ja nic nie mówiłem, wy o niczym nie
słyszeliście? Rozumiecie?!- prawie krzyczał.
-TAK!- Leo
podniósł ręce do góry i szepnął do przyjaciół.- Oberwaliście kiedyś od
staruszka?
Reszta
pokręciła głową.
-Ja też nie.
– przyznał Leo, ale po chwili dodał- I nie chcę próbować.
Łucja
zwróciła się w stronę staruszka:
-Czy nasi
rodzice odgadli co to takiego?
-No właśnie,
nie bardzo…- wzruszył ramionami.- Ale wy i tak możecie spróbować!
-Dobrze.-
zgodziła się Emilka.- Chociaż jeżeli oni nie zgadli, to co z nami?
-Nie wiem.-
pokręcił głową joker.- „Każda boli,
ostatnia-zabija.” Cytat pewnej
autorki. Co to jest?
-Możemy się
naradzić?- zapytała Łucja.
-Tak, macie
trzy próby i dwie minuty na rozwiązanie.
Popatrzyli
po sobie. Każde z nich właśnie rozpoczęło prawdziwą gonitwę myśli.
-Może rozstanie?-
zapytał szeptem Leo.
Zastanowili
się chwilę.
-Nie.-odezwał
się Kamil.- Ostatnie rozstanie nie może zabić. To by było bezsensu.
-Fakt.-
zgodziła się Emilka.- To może, rana? Każda rana boli, ale ostatnia, ta
największa- zabija.
-To jest
nawet logiczne, może masz racje.-przyznała Łucja i zwróciła się do jokera.-
Pierwsza próba. Odpowiedź to rana.
Joker
pokręcił przecząco głową.
-„Każda boli, ostatnia – zabija.”- mruknął
Kamil.- Porażka?
-Spróbujmy.-
przytaknął Leo.- Druga próba. Odpowiedź to porażka.
Joker ponownie
pokręcił przecząco głową i powiedział:
-Została wam
minuta.
Łucja
wzdrygnęła się i krzyknęła:
-No tak! To
minuta! Tak jest odpowiedź.
-Nie, nie co
ty robisz, proszę tego nie zaliczać.- zawołała zrozpaczona Emilka.
-Przykro mi,
ale odpowiedzi cofnąć się nie da.- odparł staruszek.
Emilka
spojrzała na Łucję i już chciała się na nią rzucić kiedy joker dodał:
-I macie
szczęście, bo to poprawna odpowiedź. – krzyknął staruszek jak prezenterzy w
amerykańskich show.
Leonowi,
Emilce i Kamilowi oczy wyszły na wierzch.
-Chodźcie!
Pokażę wam gdzie jest ten właz.
Wyszli na
zewnątrz. Przeszli na tył domu, z którego widać było prześliczny tropikalny
las. Staruszek ruszył do lasu. Towarzysze nadal nie mogli uwierzyć, że
rozwiązali zagadkę, której nie potrafili rozwiązać dorośli.
-Przepraszam
bardzo.- odezwała się Łucja.- Czy nasi rodzice po wizycie u pana, zaczęli sami
szukać tego włazu?
-Tak,
kochana.- joker odwrócił się w ich stronę.- Jednak muszę was ostrzec. Szukanie
na własną rękę tego włazu jest bardzo nie bezpieczne, odradzałem im to, ale nie
słuchali.
Zapadło
milczenie. Ciszę przerwał dźwięk łamanej gałęzi. Rozejrzeli się dokoła. Właśnie
wkraczali na teren lasu. Wszędzie rosły tropikalne drzewa z których zwisały orchidee. Ponowną ciszę przerwał dziki krzyk. Znieruchomieli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz