wtorek, 23 lipca 2013

Niewiidzialność... i... telekineza... panowanie nad żywiołam?


-Szczerze mówiąc… zawsze byłem dobry w… ukrywaniu się?

-Mnie się pytasz?-zdziwiła się Neliner.- Przeczytam ci listę naszego klanu, jakby co pytaj.

-Yhm. Oczywiście.

-No więc tak… Najpierw jestem ja – Lider- powiedziała wyciągając  teczkę.- Potem dwa Asy – Diana i Felix. Nel, ta wysoka blondynka jest Vice versa. Potem Lucy, ta Amerykańska laska to tarcza. Oksana – sanitariuszka. Zajmuje się też pracą w laboratorium i eksperymentami. Ci dwaj mięśniacy – bliźniacy. Eryk jest naszym Kowalem, a Kamil płatnerzem. Kuba, taki śmieszny w okularach jest wartownikiem.  Edward, ten poważny to strateg. I ty… Zaraz zobaczymy.

Oksana pochylała się nad niedużym, przeźroczystym dzbankiem. Jej biały fartuch dodawał jej powagi, a zielone okulary, nadawały jej twarzy wygląd „pani domu”. Felix co chwila podawał jej dziwne substancje. Chociaż ta nic nie mówiła. Do każdej musiał oczywiście zajrzeć i dodać komentarz. Diana, biegała po różne dalej znajdujące się składniki. A że robiła to z prędkością światła, wyglądało to tak, jakby znikąd wyciągała dziwne fiolki. Wreszcie, Oksana wzięła niewielką fiolkę i wlała do niej złotawy płyn.

-Gotowe.- powiedział podchodząc do Neliner.

-A ty jakie masz zdolności?- zapytał nieśmiało Matthew.

-Ja, potrafię przesuwać różne przedmioty, nie dotykając ich.- odparła i dała chłopcowi fiolkę.-  Wypij. Parę sekund po tym, twój organizm zacznie wariować, ukazując jego niezwykłe zdolności.

Młody powąchał wywar i skrzywił się.

-Jedzie jak zgniły gnom.

-Pij!- rozkazała Neliner.

Mały przełknął głośno ślinę i duszkiem wypił napój.

-Bleee!- zdążył tylko krzyknąć za nim jego ciało zaczęło mienić się różnymi barwami.

Chwilę stali tak patrząc na kolorowe ciało. Nagle chłopiec stał się całkowicie niewidoczny. Zamiast niego w powietrzu wisiała pusta fiolka. Potem znowu zamigotał. Z wrażania oparł się o biały blat stołu. Nagle, substancja taka jak stół, zaczęła go oblepiać, aż w końcu cały był nią oblany. Uderzył w posadzkę nogą, a ta za trzęsła się tak samo jakby upadł na nią blat stołu. Chwilę tak patrzyli na niego, aż zmienił się z powrotem w normalnego wampira.

-Czad!- zapiszczał.

-No w takim razie będziesz naszym szpiegiem.

-LOL! Jeszcze większy czad!- dodał.- A ty? Jaką masz moc?

Neliner spojrzała na niego z uśmiechem. Wyciągnęła do niego zaciśniętą pięść. Kiedy ją rozłożyła, był w iej śliczny fiołek alpejski.

-Panujesz nad przyrodą!- zgadł mały.

-No… Właściwe to nie tylko.

Wyciągnęła rękę ku ziemi, powoli ją podnosząc. Przez ciemną szparę w kafelkach, zaczęła wyciekać woda. Ciecz prowadzona niezwykła siłą uniosła się, tworząc ozdobną kolumnę. Wtedy Neliner machnęła drugą ręką, a zimny,  wiatr dmuchnął w wodną kolumnę, zamieniając ją w sopel lodu. Chwilę patrzyła na słup lodu, kiedy w jej oczach zajarzył się ogień i jasne płomienie pochłonęły kolumnę, zamieniając ją w parę kropel wody.

-Łał! Nad wszystkimi żywiołami!

-I nad wszystkim co jest z nich zrobione, czyli nad wszystkim co jest z naturalnych surowców.

-Używasz bardzo skomplikowanych słów.-zauważył Felix.

-Kiedy?

-No na przykład „surowce”.

-Przecież każdy wie co to znaczy?

-Taak? – chłopak popatrzyła na nią mrużąc oczy.

-Idźcie pooglądać pojedynki wampirów i zbierzcie resztę.- powiedział Neli do towarzyszy, nie zwracając uwagi na Felixa- zaraz do was przyjdę.

Wyszli z laboratorium zostawiając Neliner samą. Ta wciągnęła głęboko powietrz, które tak naprawdę nie było jej potrzebne.

-Wilkołaki…- szepnęła.- To będzie ciekawy pojedynek.

Podeszła do klatki z myszkami, skrzyżowanymi z nietoperzami. Wyglądały jak normalne białe myszki z, białymi skrzydłami nietoperzy. Położyła rękę na klatce.

-Wiecie co? Nie rozumiem po co wymyślili tą całą szkołę dla wampirów. Kiedyś wampiry żyły na wolności, bez potrzeby uczenia się. A teraz ta cała studwudziestoletnia szkoła… I głupie zasady o piciu krwi zwierząt i tylko raz w miesiącu ludzkiej krwi. Bezsensowne wampirze partie, departamenty, sejmy ministerstwa. A nawet uczelnie i uniwersytety. Co za świat…

Pogłaskała po główce jedną myszonietoperkę (tak je nazywają) i pomyślała o tym co tak na prawdę  najbardziej kocha. Naturę i przyrodę. Walkę i wyzwania. Ambicje i sukcesy. To co jest jej najbliższe.

-Walka z wilkołakami… Nie mogę się doczekać…

Uśmiechając się wyszła na korytarz. Nikogo tam nie było. W całym podziemiu była tylko ona i parę zwierząt w stajni. Wyszła szybko na zewnątrz. Nagle ogarnęło ją dziwne uczucie. Wyjście z kwatery było na wprost płotu. Nad nim unosiło się kilka głów, nieznanych jej osób. Nie widzieli jej, ale jedno było pewne. To były wilkołaki. Niespodziewanie jeden odwrócił się w jej stronę. Jego brązowe, surowe oczy powędrowały w jej kierunku. Stalowa twarz, była idealna, a usta wydawały się twarde jak kamień. Jasne, brąz włosy były idealnie zaczesane do tyłu, a szeroka klatka piersiowa nadawała mu ostry wyraz.

-Kim jesteś?- szepnęła Neliner.

Ten dobrze ją usłyszał, przecież był wilkołakiem.

-Twoim wrogiem.- odparł tak samo cicho.

Jeszcze raz zanurzył się w mieniących się kolorami oczach wampirzycy i zniknął za żywopłotem razem ze swoimi kolegami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz