-Szczerze
mówiąc… zawsze byłem dobry w… ukrywaniu się?
-Mnie się pytasz?-zdziwiła się
Neliner.- Przeczytam ci listę naszego klanu, jakby co pytaj.
-Yhm. Oczywiście.
-No więc tak… Najpierw jestem ja –
Lider- powiedziała wyciągając teczkę.-
Potem dwa Asy – Diana i Felix. Nel, ta wysoka blondynka jest Vice versa. Potem
Lucy, ta Amerykańska laska to tarcza. Oksana – sanitariuszka. Zajmuje się też
pracą w laboratorium i eksperymentami. Ci dwaj mięśniacy – bliźniacy. Eryk jest
naszym Kowalem, a Kamil płatnerzem. Kuba, taki śmieszny w okularach jest
wartownikiem. Edward, ten poważny to
strateg. I ty… Zaraz zobaczymy.
Oksana pochylała się nad niedużym,
przeźroczystym dzbankiem. Jej biały fartuch dodawał jej powagi, a zielone
okulary, nadawały jej twarzy wygląd „pani domu”. Felix co chwila podawał jej
dziwne substancje. Chociaż ta nic nie mówiła. Do każdej musiał oczywiście
zajrzeć i dodać komentarz. Diana, biegała po różne dalej znajdujące się
składniki. A że robiła to z prędkością światła, wyglądało to tak, jakby znikąd
wyciągała dziwne fiolki. Wreszcie, Oksana wzięła niewielką fiolkę i wlała do
niej złotawy płyn.
-Gotowe.- powiedział podchodząc do
Neliner.
-A ty jakie masz zdolności?- zapytał
nieśmiało Matthew.
-Ja, potrafię przesuwać różne
przedmioty, nie dotykając ich.- odparła i dała chłopcowi fiolkę.- Wypij. Parę sekund po tym, twój organizm
zacznie wariować, ukazując jego niezwykłe zdolności.
Młody powąchał wywar i skrzywił się.
-Jedzie jak zgniły gnom.
-Pij!- rozkazała Neliner.
Mały przełknął głośno ślinę i duszkiem
wypił napój.
-Bleee!- zdążył tylko krzyknąć za nim
jego ciało zaczęło mienić się różnymi barwami.
Chwilę stali tak patrząc na kolorowe
ciało. Nagle chłopiec stał się całkowicie niewidoczny. Zamiast niego w
powietrzu wisiała pusta fiolka. Potem znowu zamigotał. Z wrażania oparł się o
biały blat stołu. Nagle, substancja taka jak stół, zaczęła go oblepiać, aż w
końcu cały był nią oblany. Uderzył w posadzkę nogą, a ta za trzęsła się tak
samo jakby upadł na nią blat stołu. Chwilę tak patrzyli na niego, aż zmienił
się z powrotem w normalnego wampira.
-Czad!- zapiszczał.
-No w takim razie będziesz naszym
szpiegiem.
-LOL! Jeszcze większy czad!- dodał.- A
ty? Jaką masz moc?
Neliner spojrzała na niego z
uśmiechem. Wyciągnęła do niego zaciśniętą pięść. Kiedy ją rozłożyła, był w iej
śliczny fiołek alpejski.
-Panujesz nad przyrodą!- zgadł mały.
-No… Właściwe to nie tylko.
Wyciągnęła rękę ku ziemi, powoli ją
podnosząc. Przez ciemną szparę w kafelkach, zaczęła wyciekać woda. Ciecz
prowadzona niezwykła siłą uniosła się, tworząc ozdobną kolumnę. Wtedy Neliner
machnęła drugą ręką, a zimny, wiatr
dmuchnął w wodną kolumnę, zamieniając ją w sopel lodu. Chwilę patrzyła na słup
lodu, kiedy w jej oczach zajarzył się ogień i jasne płomienie pochłonęły
kolumnę, zamieniając ją w parę kropel wody.
-Łał! Nad wszystkimi żywiołami!
-I nad wszystkim co jest z nich
zrobione, czyli nad wszystkim co jest z naturalnych surowców.
-Używasz bardzo skomplikowanych
słów.-zauważył Felix.
-Kiedy?
-No na przykład „surowce”.
-Przecież każdy wie co to znaczy?
-Taak? – chłopak popatrzyła na nią
mrużąc oczy.
-Idźcie pooglądać pojedynki wampirów i
zbierzcie resztę.- powiedział Neli do towarzyszy, nie zwracając uwagi na
Felixa- zaraz do was przyjdę.
Wyszli z laboratorium zostawiając
Neliner samą. Ta wciągnęła głęboko powietrz, które tak naprawdę nie było jej
potrzebne.
-Wilkołaki…- szepnęła.- To będzie
ciekawy pojedynek.
Podeszła do klatki z myszkami,
skrzyżowanymi z nietoperzami. Wyglądały jak normalne białe myszki z, białymi
skrzydłami nietoperzy. Położyła rękę na klatce.
-Wiecie co? Nie rozumiem po co
wymyślili tą całą szkołę dla wampirów. Kiedyś wampiry żyły na wolności, bez
potrzeby uczenia się. A teraz ta cała studwudziestoletnia szkoła… I głupie
zasady o piciu krwi zwierząt i tylko raz w miesiącu ludzkiej krwi. Bezsensowne
wampirze partie, departamenty, sejmy ministerstwa. A nawet uczelnie i
uniwersytety. Co za świat…
Pogłaskała po główce jedną
myszonietoperkę (tak je nazywają) i pomyślała o tym co tak na prawdę najbardziej kocha. Naturę i przyrodę. Walkę i
wyzwania. Ambicje i sukcesy. To co jest jej najbliższe.
-Walka z wilkołakami… Nie mogę się
doczekać…
Uśmiechając się wyszła na korytarz.
Nikogo tam nie było. W całym podziemiu była tylko ona i parę zwierząt w stajni.
Wyszła szybko na zewnątrz. Nagle ogarnęło ją dziwne uczucie. Wyjście z kwatery
było na wprost płotu. Nad nim unosiło się kilka głów, nieznanych jej osób. Nie
widzieli jej, ale jedno było pewne. To były wilkołaki. Niespodziewanie jeden
odwrócił się w jej stronę. Jego brązowe, surowe oczy powędrowały w jej
kierunku. Stalowa twarz, była idealna, a usta wydawały się twarde jak kamień.
Jasne, brąz włosy były idealnie zaczesane do tyłu, a szeroka klatka piersiowa
nadawała mu ostry wyraz.
-Kim jesteś?- szepnęła Neliner.
Ten dobrze ją usłyszał, przecież był
wilkołakiem.
-Twoim wrogiem.- odparł tak samo
cicho.
Jeszcze raz zanurzył się w mieniących
się kolorami oczach wampirzycy i zniknął za żywopłotem razem ze swoimi kolegami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz