Młodzi
uczniowie stali podekscytowani przed Wielką Salą. Rose Wesley z nerwów zaczęła
obgryzać paznokcie. Jej rude włosy załaniały niebieskie oczy. Poczuła jak
uwiera ją szata, jakby coraz bardziej zaciskała się jej na szyi. Albus Potter zauważył
zdenerwowanie kuzynki. Jego z resztą też dopadła trema. Ciągle poprawiał
ciemne, rozczochrane włosy.
-A jak mnie
wybiorą do Ravenclaw? A jak do Hufflepuff? A jak do…-wzdrygnęła się.-do…
Slytherinu?
-Co z tego
jeżeli nie przydzielą cię do Gryffindor’u?-nie rozumiał.
-Tata
powiedział mi, że mnie wydziedziczy jeżeli się tam nie dostanę.
-Nie martw
się.-próbował uśmiechnąć się, ale zamiast tego wyszedł kwaśny grymas
bezradności.- Na pewno ci się uda.
-Co ci się
uda, Wesley?- zapytał Scorpius przepychając się przez wszystkich. Za nim
kroczyli Rob i Steve. – Bo z opowieści ojca, raczej nic twojej rodzinie się nie
udaje.
-Odwal się
Malfoy.- warknął Albus.
Chłopak
pokazał mu język i wepchał się na przód, razem ze swoimi kolegami.
Nagle wrota
otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Oczom ich okazały się cztery pionowe
rzędy stołów i jeden poziomy dla nauczycieli. Pionowe stoły były tak długie, że
nie niemal , nie było widać ich końców. Herby Domów wisiały nieruchomo w
powietrzu nad stołami. Na górze wisiał złoty żyrandol oświetlający całą salę. Uczniowie
usadzeni na ławach patrzyli na nich wyczekująco.
Nowi,
jedenastoletni uczniowie skulili się ze strachu. Nawet Scorpius.
Rozległy się
zachęcające oklaski. Nowy dyrektor Hogwartu – Lucas Christopher Voile popatrzył
na nich z uśmiechem. Srebrna broda do ramion, błyszczała w świetle pochodni.
Zielone oczy pasowały do malachitowej szaty.
-Proszę.
Proszę wejdźcie. -jego ciepły głos jeszcze bardziej ich onieśmielił, ale
drobnymi kroczkami weszli do środka.
Oklaski
zyskały na sile. W końcu na środek wyszła była dyrektorka i nauczycielka
transmutacji Minerwa McGonagall .
-Uczniowie
pierwszych klas.-jej głos poniósł się po sali echem.- Zostaniecie przydzieleni
do domów w których spędzicie kolejne siedem lat. Ja nie uczę już w tej szkolę,
ale zarządzam uroczystością przydziału. –wskazała na poniszczony i nieco
zwęglony kapelusz na krześle po środku sali.- Na początek Tiara przydziału
przywita was swą co roczną piosenką. Proszę bardzo!
Nagle oczy
Tiary otworzyły się. Rozwarła usta, a z nich popłynęły cudne dźwięki:
Jam jest
Przydziału Tiara
Co ci
przydzieli dom
Choć jestem
bardzo stara
Zanurzę się
w twą doń
Rozpoznam
twe talenty
Przypomnę
chwili smak
I choćbyś
był zaklęty
Mnie nie
oszukasz taka
Bo we mnie
drzemie siła
Hufflepuff,
Ravenclaw
Gryffindora’,
Sletherin’a
Magicy
wielcy to są
A raczej
wielcy byli
Bo oto teraz
ja
Wspominam że
kiedyś żyli
I we mnie
moc ich ta
Hufflepuff
wierna Helga
Dobroci
czyni znak
Rovena w
Ravenclaw
Tych pilnych
uczniów ma
Gryffindor
pragnie przygód
I serc
odważnych żąda
Slytherin chytrych wywód
„Chcę
czystej krwi” zażądał
Więc podejdź do mnie śmiało
I załóż mnie
na głowę
A ja Tiara
przydziału
O tobie
prawdę powiem
Rozległy się
gromkie brawa. Minerwa McGonagall wyciągnęła zwój i zaczęła wyczytywać nazwiska
pierwszoklasistów. Po usłyszeniu swojego nazwiska każdy siadał na krzesło, a
Tiara przydzielała go do jakiegoś Domu. Najwięcej było Puchonów (uczniów
Hufflepff’u), potem Krukonów (uczniów Ravenclaw’u), a naj mniej Gryfonów
(uczniów Gryffindor’u) i Ślizgonów (uczniów Slytherin’u). W końcu przyszedł
czas na Albusa.
Chłopiec
przerażony podszedł do Tiary, usiadł na krześle i włożył ją delikatnie na
głowę.
-Tylko nie Slytherin,
tylko nie Slytherin…- mruczał pod nosem
-Jesteś taki
sam jak twój ojciec.- zauważyła Tiara z uśmiechem.- On mówił to samo tyle że
Harry James Potter
miał duże predyspozycje do bycia Ślizgonem, ty jednak jesteś urodzonym Gryfonem.
Gwizdy i
oklaski Gryfonów wypełniły Wielką Salę. Albus z szerokim uśmiechem odłożył
tiarę na miejsce i niemalże podskakując z radości usiadł obok swojego brata
Jamesa , Louise Wesley, Molly Wesley i Freda Wesley’a. Po kilku minutach do
stołu dołączyła również Lucy Wesley i Rose Wesley.
Scorpius jak
każdy z jego rodziny oczywiście trafił do Slytherin’u. Uśmiechał się teraz
szyderczo do Gryfonów i słał w ich stronę rożnego rodzaju obelgi.
Dwa lata
później.
Minerwa
McGonagal właśnie wyczytała ostatnie nazwisko:
Jest to nowa
uczennica, ale nie pierwszoklasitka, lecz trzecioklasistka, która nie była
jeszcze przydzielona. –zerknęła na zwój i powiedziała uroczyście -Lucy Rid…-nie
dokończyła gdyż oczy wyszły jej na wierzch…-Lucy R.-ucięła krótko.
Niebyło już
nikogo kto nie został przydzielony.
-Lucy R.-
powtórzyła McGonagall.
Wrota
Wielkiej Sali nagle stanęły otworem, a w nich drobna dziewczynka.
-Ona ma
włosy jak cioci Fleur!- zauważył cicho Albus.
Miał rację.
Srebrzysto-blond włosy związane były w długi warkocz do pasa. Nienaturalnie
błękitne, duże oczy dogłębnie wyrażały skruchę. Różdżka którą dzierżyła w dłoni
nie wyglądała jak każda normalna różdżka. W trzon wciśnięty był czerwony rubin
i zielony szmaragd, a jej talię otaczał czarny wąż. Zresztą biodra Lucy też
zdobił czarny wąż.
-typowa
Ślizgonka szeptali wszyscy.
Wszyscy
oprócz jednej osoby. Scorpius. Po dwóch latach prawie że identyczny jak jego
ojciec, siedział wpatrzony w dziewczynę.
Lucy szybkim
krokiem dotarła do Tiary Przydziału. Bardzo wszystkich przeprosiła za spóźnienie
i naciągnęła na głowę Tiarę.
Wszyscy
zamilkli wyczekują słowa „Slytherin”, ale nic takiego nie nastąpiło. Zdziwieni
Profesorzy aż powstawali z miejsc. Lucas Voile szybkim krokiem podszedł do
Tiary i nachylił się nad głową Lucy.
-Co się
dzieje?- szepnął.
-To…to nie
możliwe…-odparła prawie nie słyszalnie Tiara. –Jest idealną Ślizgonką, ale…
-Ale co?
-Ale jej
matką jest Mugolką.
-Co
zamierzasz zrobić?-zapytał dyrektor.
-Nie wiem. Z
drugiej strony ma serce waleczne. Jest wytrwała i zdolna do poświęceń.
-Więc jakim
cudem może być dobrą Ślizgonką?!-nie rozumiał.
-Jest
chytra. Rządna władzy, a poza tym spójrz na jej nazwisko.
Dyrektor wyciągnął
różdżkę i szepnął:
-Accio zwój.
Pergamin
wyskoczył z rąk zdziwionej McGonagall i przy lewitował w ręce dyrektora. Chwilę szukał nazwiska Lucy. Kiedy je znalazł
ręce mu zadrżały, a zwój spadł z cichym stuknięciem na podłogę. Podniósł go
szybko. Przeprosił wszystkich i wrócił na miejsce szepcząc cicho:
-Gryffindor.
Tiara
przydziału myślała jeszcze chwilę, aż w końcu rzekła:
-A więc
Gryffindor.
Rozległy się
oklaski, ale miny uczniów wyglądały na co najmniej zdziwione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz