Niespodziewanie
z krzewów wyłoniła się drewniana maska, taka jakiej używali w starożytnym teatrze,
tyle że pomalowana na zielono, brązowo i czerwono. Oczy wyglądające z otworów,
skanowały ich przez chwilę aż w końcu zza krzaków wypadło plemię karmelowo
skórnych dzikusów. Ubrani byli w słomiane spódniczki i mnóstwo kolorowych
wisiorków. Opadła na nich sieć . Co dziwne tylko ich czwórka została w nią
zaplątana.
-Macie tu
mapę.- Joker rzucił kawałek podartego papieru Kamilowi.- Początek jest od
wioski dzikusów!- zaczął zagłębiać się w busz.- A i pamiętajcie. Niektórzy z
nich mówią trochę po polsku, a najbardziej cenią poplątane, dziwne historyjki.
Znikł za
ogromną rośliną wyglądającą jak rosiczka tygrysi. Przyjaciele próbowali zdjąć z
siebie sieć. Gryźli ją i szarpali, aż w końcu poddali się. Stali tak skupieni w
grupie, oglądając się na dzikusów.
-Gadają po
naszemu, tak?- upewnił się Kamil.
-Tak
powiedział.- odparła reszta.
Kamil
zaczerpnął powietrza i zwrócił się do jednego z dzikich.
-Witajcie.
Jesteśmy z Polski. Chcemy wiedzieć czemu nas uwięziliście?
-My was
uwięzić, bo taka być wola nasz lud. –odparł.
-Fajnie, a…-
Kamil przerwał i spojrzała na dym powoli rozprzestrzeniający się w środku
sieci.- Co to jest?
-To być dym
usypiacz. Wy zasnąć słodko, a my was przenieść do nasza wioska. –uśmiechnął się
szeroko, a oczy przyjaciół zamknęły się powoli i ociężale.
Obudzili się
kiedy słońce zaczynało zachodzić. Każde z nich leżało w oddzielnej klatce.
Kamil chciał wygiąć kraty swoją mini giętarką do rur hydraulicznych, ale
okazało się, że zabrali im ich rzeczy. Siedzieli więc tak patrząc na siebie
myśląc co zrobić.
Wioska była
raczej duża. Wyglądała jak zwykła wioska dzikusów. Drewniane szałasy, stały
blisko siebie, tworząc półkole. W środku półkola paliło się kojące ognisko,
przy którym zgromadziło się ich plemię. Wszyscy patrzyli na największego z nich
ubranego w zielone szaty, podobne do tych ze starożytnej Grecji. Jego uszy były
rozciągnięte od mnóstwa kolorowych kolczyków, a plecy zgarbione od ciężkich
talizmanów. Gdzieś poza zasięgiem wzroku
przyjaciół stały konie i psy.
-Uła uła!
–zagrzmiał ich wódz.
-Ave wóze
uła uła!- odpowiedzieli jego poddani.
-Emi…- Kamil
zwrócił się do przyjaciółki.- Nie czytałaś może ostatnio o jakiś wierzeniach tutaj?
-Masz
szczęście.- odparła.- Wydaje mi się, że o akurat ich wierzeniach czytałam.
-No to…
Emilka
westchnęła i chwile się zastanowiła.
-Zgodnie z
wierzeniami plemienia Uładuka, najwyższą władzę sprawował Uła uła- bóg przeciwieństw.
Zasiada on w najwyższym niebie, które według nich ma 7 poziomów. Drugim
najważniejszym z bóstw była Demonque. Bogini nicości i wszelkiego zła. Według
nich panowała ona nad równowagą wszechświata. Zajmowała miejsce obok Uła uła,
była też jedną z jego trzech żon. Na szóstym poziomie mieszkała Hadme – bogini
dobra , a na piątym jej mąż, Amorus – bóg miłości. Poniżej znajdowały się mniej
znaczące bóstwa. Między innymi Hermona – bogini zmarłych, Devirem – bóg goryczy
Jest również Semele - jedyna, nieśmiertelna córka Uła uła i Demonque. Podobno,
żyje na ziemi i rozsiewa różne przeciwności losu.
-Być może
dlatego, że ich największy bóg jest bogiem przeciwieństw, bardzo cenią sobie
pokręcone historie. –domyśliła się Łucja.
-A wiesz
może coś o ich rytuałach?
-Tak wiem,
ale nie jest to nic optymistycznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz